2018-12-11

Po październikowym sztormie inwestorzy wpłynęli na spokojniejsze wody. Globalny indeks MSCI AC World urósł w listopadzie o 1,3 proc. napędzany głównie wzrostem entuzjazmu wobec rynków wchodzących (MSCI EM: plus 4,1 proc.). Być może jest to początek zmniejszania się historycznie wysokiej luki dzielącej niedomagające rynki rozwijające się od Stanów Zjednoczonych, których indeksy rosły prawie liniowo przez ostatnią dekadę.  

Byliście niegrzeczni, ale na razie rózgi nie będzie

W rolę Świętych Mikołajów (choć w tym przypadku właściwsze może być określenie „Gwiazdorów”) weszli Jerome Powell oraz Donald Trump. Słowna ekwilibrystyka tego pierwszego została zinterpretowana przez inwestorów jako złagodzenie wcześniej zapowiadanej stromej ścieżki podwyżek stóp procentowych w USA. Drugi okazał łaskę Chinom odsuwając wzrost ceł o przynajmniej 90 dni. Głodnym dobrych wieści rynkom wystarczyło to do złapania oddechu, choć ani jedno ani drugie nie są wcale tak jednoznaczne i definitywne. Wypowiedzi członków Fedu lubią się zmieniać i zaskakiwać. Ta ostatnia mogła służyć jedynie uspokojeniu sytuacji na giełdzie, ale wcale nie neguje dalszych podwyżek. Z kolei tymczasowe porozumienie amerykańsko-chińskie nie musi przekształcić się w trwały układ, wszak prezydent Trump nie odpuści Chińczykom m.in. podkradania patentów, czego przejawem są choćby jego najnowsze ćwierki na Twitterze.

Giełda dwóch prędkości

Póki co i nasz rynek skorzystał na poprawie nastrojów mocno przyspieszając. Wskazówka ogólnogiełdowego prędkościomierza WIG wskazała aż 5,2 proc.. Wyniki jego składowych (WIG20: +6,5 proc., sWIG80: -0,3 proc.) dowodzą, że GPW była ciągnięta przez inwestorów globalnych operujących w segmencie dużych spółek i omijających spółki mniejsze, których płynność jest dla nich zdecydowanie za niska. To - plus kumulacja negatywnych czynników lokalnych - nie pozwalają póki co nabrać rozpędu „MiSiom”. Ciągła presja płacowa, problemy z kompletowaniem załóg, rosnące koszty surowców (z wyjątkiem ropy) przekładają się na mało satysfakcjonujące wyniki finansowe spółek, co oczywiście znajduje odbicie w rynkowych wycenach ich akcji. Popytu nie stymuluje też z pewnością „szum medialny” związany z byłym przewodniczącym Komisji Nadzoru Finansowego, którego działania kładą się cieniem na polskim rynku finansowym.

Unijny kocioł i mniej samochodów dla Chińczyków

Nie najlepszy klimat panuje też w „Starej Unii”. Trwają przepychanki między Włochami a Komisją Europejską, która próbuje ograniczać ich wydatkowe zapędy, a polityczne potyczki wokół Brexitu mogłyby spokojnie posłużyć za emocjonujący scenariusz filmowy. Oprócz ryzyka politycznego nastroje psują też odczyty danych gospodarczych m.in. z Niemiec. Kwartalny spadek PKB wynikał przede wszystkim z niższego eksportu i większego importu, co sugeruje, że napięta sytuacja handlowa na świecie daje się we znaki również naszym zachodnim sąsiadom.

Co na horyzoncie?

Wszystko to sprawia, że do akcji warto podchodzić ostrożnie śledząc uważnie rozwój relacji amerykańsko-chińskich. Jeśli inwestujemy w długim horyzoncie, obecne przeceny można potraktować tak samo, jak te w handlu, czyli okazje do tanich zakupów, ale tylko pod warunkiem, że wytrzymamy świadomość, że może być taniej. Jeśli nie, lepiej przeczekać w stabilniejszych klasach - funduszach pieniężnych i dłużnych lub dobrych na każdą pogodę strategiach absolutnej stopy zwrotu.